Panowie bardzo często żartem do swoich żon mawiają: nie mam się w co ubrać i nie mam miejsca w szafie. Jakby na to nie patrzeć stwierdzenie to w przypadku wielu kobiet jest prawdziwe. Mamy w domu ogromne ilości ubrań i jednocześnie nie mamy, co nosić. Mężczyznom może to się wydawać nielogiczne. Tymczasem w damskich szafach zalegają: sukienki, bluzki, spódnice, spodnie, tuniki, podkoszulki, spodenki, szorty. Gdy ubrań jest za dużo to często niektórych z nich w ogóle nie widzimy i ich nie nosimy. Potem znajdują się przypadkiem, gdy już dawno wyszły z mody. Zasadniczo jednak problem z dużą ilością odzieży leży gdzie indziej. Czasami kupujemy jakąś rzecz w sposób nieprzemyślany. Na przykład kupujemy spodnie, bo nam się spodobały, po czym w domu okazuje się, że zupełnie do niczego nam nie pasują. Pozostałe ubrania leżą nienoszone również nie bez powodu. Z reguły albo są za wąskie albo za krótkie, mają zły dekolt, są niewygodne i trzeba ciągle coś poprawiać albo mają drobne uszkodzenia. Zanim, więc zaczniemy się pozbywać niepotrzebnych ubrań musimy zrobić selekcje i odłożyć te, które da się w jakiś sposób naprawić. Dużą cześć wad można wyeliminować z pomocą niewielkich przeróbek krawieckich. Sukienki, bluzki, spodnie, które są całkiem zniszczone wyrzucamy po prostu do śmieci. Jeśli zaś mamy ubrania, które są w dobrym stanie na nie chcemy ich nosić możemy je włożyć do kontenera PCK, zanieść do punktu charytatywnego do kościoła albo spróbować sprzedać przez Internet. Niekiedy możemy także oddać ubrania komuś bliskiemu. Z tych ubrań, które wyrzucamy możemy odciąć na przykład guziki, jeśli są wyjątkowo ładne. Poza tym warto wyrobić sobie nawyk, że jeśli przynosimy nowe ubranie ze sklepu to na to konto wyrzucamy jedną sztukę bluzki czy sukienki, których nie nosimy.